zabiegany Wołomin
zabiegany Wołomin
07 marca 2023

Gogle narciarskie na półmaraton?! Okazuje się że koniecznie. Ale tylko jeśli bardzo dobrej jakości, bo te średnie już nie dały rady. Ale od początku. Tour de Zbój to cykl biegów, w którym Zabiegany Wołomin już od kilku lat bierze udział. W tym roku ukoronowaniem ferii zimowych był bieg Zimowe Bojko Trail, na dystansie około półmaratonu. Na starcie trasy "Tołhaja" w Ustrzykach Górnych stawili się: Izabela Jakubowska, Andrzej Nastaziak, Jarosław Portacha, Kinga Szczypkowska, Krzysiek Szczypkowski, Emilia Windloch, Przemysław Wolentarski i Tomasz Wróbel.

 


Nie obyło się bez wielu dyskusji przed biegiem na temat wyposażenia obowiązkowego biegaczy. Poza folią nrc, która jest stałym elementem plecaka biegowego, konieczne były między innymi: dodatkowa bluza w plecaku, kurtka z kapturem(<10 000 mm), ciepłe narciarskie rękawice, czapka, raki, chemiczne ogrzewacze, ciepły napój w termosie...no i gogle narciarskie. Nasze plecaki nie chciały tego dźwigać. Założyliśmy, że organizator przesadził....

 


Tym bardziej, kiedy dzień przed startem okazało się, że ze względu na warunki atmosferyczne trasa biegu zostanie skrócona o prawie połowę.


Rozczarowanie, trochę niedowierzanie, trudno biegniemy! Jechaliśmy w te Bieszczady tyle godzin, musimy to zrobić.


Już na starcie przywitało nas zachmurzone niebo i mocny opad deszczu, ale żwawo ruszyliśmy w trasę. Początek po betonie, za chwilę pod górkę i w las.

 


Szybko zrobiło się bardzo ciepło od wysiłku, wspinaczka w kierunku Tarnicy prawie od razu
zweryfikowała biegaczy. Jednak to ciepło nie trwało długo.


Po wyjściu z lasu swój majestat pokazała zima w górach. Huczący wiatr (70km/h) i widoczność czasem na max 50cm trochę przerażały, zwłaszcza że chwilami biegło się w samotności, a trasę wyznaczały tylko tyczki szlaku - więc momentami przemierzało się na oślep trasę lub po śladach innych biegaczy (ale to była rzadkość, bo te zasypywał bardzo szybko śnieg). Trasa nie była oznakowana przez organizatora, byliśmy zdani na tracki wgrane w urządzenia, choć jeśli ktoś miał trasę w telefonie, to szanse na wyciagnięcie go były praktycznie zerowe. Oczywiście nie obyło się bez błędów GPS i u niektórych przemierzona trasa w raporcie wygląda inaczej.

 

 

Deszcz przeszedł w grad tnący prawą część ciała jak żyletki.. Niestety jeśli ktoś nie założył raków przed wejściem w te warunki, nie mógł utrzymać się na ścieżce.

 

 

Wiatr zdmuchiwał biegaczy, a kijkami rzucał jak zapałkami. Chwilowe zatrzymanie się skutkowało wmarznięciem raków w podłoże, jednak ta siła natury zmuszała aby mobilizować się do ruchu, bo zostanie tam wiązało się ze straszliwymi konsekwencjami. Zejście stopą na kilka centymetrów ze ścieżki wiązało się z wywrotką lub wpadnięciem w zaspę całą nogą.

 

Przez głowę przetaczało się mnóstwo myśli...jak ostrzec tych co za mną?, też tych o wyposażeniu (wszystko się przydało). Ci, którzy nie wzięli dodatkowych rękawic, nie mogli skoordynować ruchu palców, choć i tak nie było możliwym wyciągnięcie czegokolwiek z kieszeni plecaka. Były one po prostu zamarznięte i pokryte grubą warstwą lodu.

 


Po tej ekstremalnej przeprawie na niższej partii wzniesienia uderzyła nas niesamowita cisza. Te
widoki, napisać że piękne, to nic nie napisać. Dookoła niesamowity czarny las, a przed oczami droga w dół po oblodzonych schodach i dalszej części szlaku. Jeśli ktoś uważa że zbieg jest łatwiejszy, niech wie, że niektórzy woleliby zamienić to na wspinaczkę. Nie wiem jak byśmy sobie poradzili bez raków, chociaż z nimi i tak było ekstremalnie trudno.

 

 

Na mecie, jak zawsze, witał nas serdecznie Pan Sławek oraz gorąca herbata i grzane wino. Cały lód, który nas oblepiał pół godziny wcześniej zamienił się w wodę, którą można było wyciskać z każdej części garderoby.

 


Niestety do jednego z uczestników biegu musiała wyruszyć jednostka GOPR, nie chodziło o członka naszej grupy. Jesteśmy niesamowicie wdzięczni wolontariuszom, którzy byli na trasie i wszystkim dbającym o nasze bezpieczeństwo.

 

 

Na szczęście wszyscy z ZW spotkaliśmy się w pełnym składzie cali i zdrowi na dekoracji. Czy dalibyśmy radę gdyby trasa nie była skrócona? Chyba nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nadal wspomnienie z tego biegu wydaje się nierzeczywiste, byliśmy w innym świecie. Dostaliśmy bardzo dużą lekcję, bezcenną.

 

Zimowy Bojko Trail - 24-25.02.2023