Choć od naszej zdjęciowej sesji minęło prawie 3 miesiące i jesień już nieśmiało zagląda w różne zakątki biegowych tras, to dziś w ramach wspominek chcielibyśmy przenieść się z Wami w to beztroskie czerwcowe popołudnie, aby podzielić się nie tylko pięknymi zdjęciami, ale również przedwakacyjną, radosną atmosferą, która nam wtedy towarzyszyła.
zdjęcie: Monika Winkler-Woźniak
Wszystko zaczęło się od pomysłu, aby zrobić klubowe zdjęcia w koszulkach, bo na zawodach czasem nie wystarcza nam czasu lub okoliczności nie sprzyjają. Nikt też na zawody nie zabiera ze sobą drogiego, profesjonalnego sprzętu i najczęściej pstrykamy sobie zdjęcia zaparowanymi od wysiłku telefonami. Wtedy to ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu i radości, taką sesję zgodziła się poprowadzić specjalnie dla nas utalentowana fotografka Monika Winkler – Woźniak. Zaskoczeniem było tylko to, że znalazła dla nas czas, bo jeśli chodzi o fakt, że robi piękne zdjęcia, to tu o żadnym zaskoczeniu nie było mowy. Monikę znamy, ponieważ na co dzień mieszka w Kobyłce, a dodatkowo jest bardzo aktywna sportowo m. in. biega, ćwiczy TRX. Na swoim profilu FB często publikuje też swoje zdjęciowe opowieści, którymi z przyjemnością się zachwycamy. I kiedy po raz kolejny skrzyżowały się nasze, nie tylko biegowe ścieżki, zapytana od razu zgodziła się zaplanować i poprowadzić ten projekt.
zdjęcie: Monika Winkler-Woźniak
Monika Winkler – Woźniak – skończyła prawo, ale to fotografia zawsze była jej największą pasją. Realizując swoje artystyczne marzenia na trzecim roku przerwała studia doktoranckie wydziału prawa oraz zrezygnowała z pracy z kancelarii prawniczej. Przez wiele lat pracowała po drugiej stronie obiektywu jako modelka. Potem prowadząc już własną firmę, zajmowała się profesjonalną fotografią portretową dzieci, kobiet oraz fotografią ślubną wprowadzając do niej swoje autorskie pomysły. Jako jedna z pierwszych korzystała w tych zdjęciach z plenerów i wolnych przestrzeni. Nie wszyscy to wiedzą, ale w wolnym od normalnej pracy czasie z powodzeniem projektuje wnętrza. Najbardziej lubi portretować ludzi, inne kobiety. Uwielbia taką fotografię, gdzie liczy się umiejętność dostrzegania ukrytego, nieoczywistego piękna drugiego człowieka, gdzie można przedstawiać fotografią emocje i uczucia.
Skąd pochodzisz ?
Pochodzę z Wyszkowa, a w Kobyłce mieszkam od 2010 roku i przeprowadziłam się tu, bo zachęciła mnie moja przyjaciółka. Od razu spodobało mi się to miejsce, które jest bardzo spokojne i pełne zieleni.
Jaki był twój pierwszy aparat?
Oczywiście Zenit, bo takie były czasy. Na swoją pierwszą lustrzankę, specjalnie zamówioną w USA pracowałam całe 3 lata! Możecie sobie wyobrazić moją radość, kiedy po raz pierwszy miałam ją w rękach.
Pamiętasz swoje pierwsze zdjęcia?
Tak, oczywiście. To były czasy mojej młodości. Robiłam stylizacje, projektowałem maski i fotografowałam w nich koleżanki. Do tego pisałam teksty. Byłam zafascynowana sztuką. Bardzo miło wspominam ten okres swojego życia.
Podobno uwielbiasz konie?
Tak, konie to oprócz fotografii była moja największa pasja. W czasach szkolnych całe dnie spędzałam w zaprzyjaźnionej stajni, której właścicielami byli Małgorzata i Witold Stoklas. Tam był mój drugi dom i tam spędzałam długie popołudnia pracując przy koniach. Oczywiście z tego powodu konie były też na moich zdjęciach. Przypadek chciał, że była to stajnia gdzie przewijali się rzeźbiarze, malarze, postacie związane z kulturą i sztuką. Dzięki pracy tam poznałam wielu fascynujących ludzi m.in rzeźbiarkę zwierząt Annę Dębską, czy Profesora Ludwika Maciąga wybitnego malarza. Ta otoczka, ci ludzie ukształtowali mój światopogląd. Same konie zaś nauczyły mnie pokory, cierpliwości i ciężkiej pracy.
Po której stronie obiektywu najbardziej lubisz być ?
Pytasz o moją karierę modelki? To bardzo trudna praca. Pracując jako modelka nie czułam się w 100 procentach komfortowo i zawsze marzyłam, aby być jednak po tej drugiej stronie obiektywu. Jestem nieśmiałą osobą, na pewno nie typem mówcy. Bardzo powoli otwieram się przed innymi. Jako fotograf, realizując indywidualne sesje zdjęciowe mogłam pracować w sytuacji w której to ja próbowałam otworzyć i ośmielić kogoś innego. To pomagało również mi być bardziej otwartą w takim kontakcie. Bardzo cenię sobie to w tej pracy.
Nie może zabraknąć pytania o bieganie !?
Od zawsze byłam aktywna, jeździłam konno, ćwiczyłam, sporo też biegałam. Po urodzeniu dzieci (Jaś i Kaja), co oczywiste musiałam się trochę wycofać z życia zawodowego i sportowego. W pewnym momencie poczułam, że bardzo mi tego brakuje. Kiedy dzieci były już starsze, postanowiłam zadbać o swoje stare pasje. I to było to! Znowu czułam się fantastycznie. Bieganie dodawało mi energii, odbudowywało mnie fizycznie i psychicznie. Potem koleżanka namówiła na zajęcia TRX. To dzięki bieganiu i ćwiczeniom tutaj poznałam wielu nowych fajnych ludzi, którzy motywowali i nakręcali mnie do działania. Dzięki temu byłam bardziej szczęśliwsza i tak już zostało. Tak samo jak nowe przyjaźnie, które utrzymuję do dziś !
Plany na przyszłość ?
Tak jak każdy mam swoją pracę zawodową i do 17.00 pracuję w biurze. W wolnym czasie realizuję jednak swoje artystyczne pasje. Chcę więc dalej kontynuować pracę z projektowaniem i aranżacjami wnętrz, bo czuję, że jestem w tym dobra. Chcę też wrócić do fotografii jak najbardziej się da. Chcę skoncentrować się na zdjęciach ludzi, portretach dzieci, kobiet. Robić to w czym czuję się najlepiej. Uwielbiam robić zdjęcia i pomagać innym, odczarowując ludzi z ich kompleksów, pokazując, że są piękni, że mają w sobie coś wyjątkowego.
Wróćmy więc do naszej pięknej drużyny i do sesji fotograficznej. Na zbiórkę stawiło się grubo ponad 20 Zabieganych. Monika zabrała nas w swoje ulubione okolice i plenery kobyłkowskiego lasu. Pogoda dopisywała, tak jak nasze humory. Ciągle robiliśmy sobie żarty i komentowaliśmy, to co się działo, ale też bacznie nadstawialiśmy uszu na polecenia od Moniki. Jak mamy się ustawić, gdzie patrzeć, jak się poruszać.
zdjęcie: Monika w czasie pracy z naszą ekipą
Nie wiadomo kiedy z godzinnej sesji zrobiło się prawie 3 godziny intensywnych zdjęć. Przy okazji zrobiliśmy jeszcze kilka kilometrów przebiegając z miejsca na miejsce. Monika obwieszona aparatami prowadziła nas jadąc na rowerze niczym lider kolarskiego peletonu. To było udane popołudnie i sami zobaczcie efekty pracy Moniki!
opracowanie: Jarek Bąk
zdjęcia: oczywiście Monika Winkler-Woźniak