Ania Rossa, urodziła się w Wołominie, od zawsze mieszka w Kobyłce, choć przed przygodą z bieganiem to miasto było dla niej głównie sypialnią. Bieganie po mieście i z Zabieganymi w okolicach Wołomina pozwoliło jej odkryć urocze zakątki, lasy i cmentarze. Każdy, kto ją zna, wie, że to zawsze uśmiechnięta i pełna energii osoba. Zawodowo związana z wydawnictwami i ogólnie światem książek, głównie edukacyjnych.
W dzieciństwie i na studiach aktywna, w klasach sportowych, kapitan drużyny siatkarskiej w trakcie studiów, w „bardzo dorosłym” już życiu zaczęła grać w tenisa, co również pozostaje jej pasją, jak i ostatnio jazda na rowerze.
Od kiedy biegasz?
Hm… w sumie od niedawna, nie licząc biegów szkolnych. Zwykle jeździłam samochodem na kort i wyciągałam rakietę tenisową z bagażnika, w trakcie meczów bieganko, ale jednak inne. Dość regularnie biegam od lutego 2019 r. (wtedy zainstalowałam pierwszą apkę), z różnym natężeniem. Zaczynałam biegać z Fundacją Morsy Wołomin-Kobyłka. Rok 2019 był dla mnie rokiem fascynacji bieganiem, pierwszych udziałów w zorganizowanych zawodach (Bieg Konstytucji). W 2020 r. nastąpiło lekkie spowolnienie, bo to dziwny rok, jak wiadomo, pandemia. Ale odkryłam też rower, jazda na rowerze nadal przynosi mi wiele radości, zwłaszcza po zmianie sprzętu. Często miewam rozdwojenie jaźni: jadę…, widząc biegaczy: chcę biec, biegnę… widząc rowerzystów: chcę kręcić
.
Źródło: Anna Rossa
Kiedy dołączyłaś do drużyny Zabiegany Wołomin?
Tak naprawdę… chyba w czerwcu 2020 r., zaczęło się od udziału w SFNT. Znałam wcześniej kilka osób z morsowania (morsuję regularnie od 2018 r.), m.in. Basię Łozak-Serdę, Grześka, Kingę Szczypkowską, Krzyśka, Elizę Szczechurę. Wszyscy przyjęli mnie w ZW z wielką otwartością i sympatią. Kibicowałam teamowi już od dawna, spotykając na różnych imprezach biegowych i podziwiając wyniki. Teraz w 2024 r. mam już wiele wspólnych startów z ZW. To najlepsza drużyna wszech czasów i wspaniali motywatorzy.
Co daje ci bieganie?
Trudno to tak jednoznacznie powiedzieć… wiele! Na początku mówiłam sobie tak: jak przebiegniesz to… i to, to dasz radę ze wszystkim!!! Oczywiście, to tak nie działa, niestety. Bieganie dla mnie to: pokonywanie lenia, coś dla zdrowia, uwalnianie tych słynnych hormonów szczęścia, spotkania z pozytywnie zakręconymi ludźmi, ja uwielbiam ludzi z pasją, no i wielkie emocje na zawodach. To wreszcie budująca rywalizacja i poczucie, że jesteś aktywną częścią super zespołu… To też taki czas tylko dla mnie, kiedy w głowie układa się wiele rzeczy.
Źródło: Monika Winkler – Woźniak
Jakie jest twoje biegowe marzenie?
Żeby zarazić tą pasją któreś z moich dzieci (troje w bardzo różnym wieku) lub w ogóle zachęcić do większej aktywności. Parę razy się udało… Gdy synowie wracali z zawodów z medalami, zawsze byli bardzo dumni…
Do niedawna to był też maraton, może nie takie marzenie, ale męcząca konieczność. Dlatego musiałam to zrobić
(46. NN Maraton Warszawski).
Na ten moment moim głównym celem jest biegać regularnie, spotykać energetycznych ludzi i czerpać z tego radość.
Źródło: Anna Rossa
Z jakich swoich biegów na zawodach jesteś najbardziej dumna?
Zaczęłam biegać bez celowanych oczekiwań, na biegu Konstytucji (2019 r.) miałam już naprawdę dla mnie wówczas super czas!!! Byłam dumna z siebie i zachłyśnięta bieganiem. Potem z półmaratonu praskiego 4F w sierpniu (również w 2019 r.), od lutego do sierpnia udało się… przygotować, a jeszcze z całkiem niezłym wynikiem, jak na debiutantkę, go ukończyć (w 2023 r. pobitym o ponad 9 min.;). Było też kilka ostatnich biegów (2024 r: Nocny Marek, Legionowska Dycha, Ultra Roztocze), parę naszych miesięcznych segmentów. Ale… najważniejszy dla mnie w 2024 r. był pierwszy maraton, który naprawdę mnie pozytywnie zaskoczył: że dałam radę i to z całkiem znośnym wynikiem. Tak naprawdę jednak jestem dumna ze wszystkich swoich zawodów, bo wkładam w nie serce. Jak już lecisz…, nie ma zmiłuj.
Co powiesz tym, którzy by chcieli rozpocząć przygodę z bieganiem?
Warto się ruszyć i zrobić coś dla siebie… Mieć powody do zadowolenia i dumy z własnej konsekwencji i sukcesów. Warto przewietrzyć głowę w pięknych okolicznościach przyrody, poczuć się lepiej, wyglądać lepiej i warto być częścią wartościowego zespołu… Radość i satysfakcja murowana w tym zabieganym świecie.
Jak zaczniecie, to już dalej tylko aktywniej, milej i z pozytywnymi ludźmi, jak Zabiegany Wołomin!!!
Źródło: Anna Rossa