Urodziłem się w Żegocinie, pochodzę z Bytomska, to mała wioska w Beskidzie Wyspowym.
Dłuższy czas mieszkałem i pracowałem w Krakowie, najpierw jako tokarz w Hucie Lenina, później, po zmianach: Sędzimira, następnie jako murarz tynkarz. Przez jakiś czas mieszkaliśmy w Żegocinie, dojeżdżając do pracy do Krakowa.
W 2001 roku przeprowadziliśmy się z żoną do Zielonki, w Wołominie zamieszkaliśmy w 2005 roku, gdzie kupiliśmy mieszkanie. Pracuję w Zielonce jako sprzedawca magazynier w hurtowni z filtrami, częściami i olejami samochodowymi. Przeprowadziliśmy się, tu zacytuję tekst piosenki:
„dlo chleba Panie, dlo chleba…”.
Od kiedy biegasz?
Biegać zacząłem w marcu w 2014 roku. Spowodowały to złe wyniki badań: bardzo wysoki cholesterol. Pani doktor powiedziała: „Albo coś robimy, albo tabletki”. Ja tabletki zażywam w ostateczności, więc zaczęła się moja przygoda ze sportem. Ważyłem wówczas 95 kg, najpierw był orbitrek, potem przejechałem samochodem dystans 2,5 km i w ten sposób robiłem okrążenia. To był mój pomiar, w ciągu miesiąca zrzuciłem 15 kg. Gdzieś w maju 2014 roku narodziła się wspaniała myśl, zapiszę się na Bieg Niepodległoścł. Sprawdziłem limit czasu i pomyślałem, jak nie dobiegnę, to dojdę, w czasie się zmieszczę, dobiegłem, i to ponożej 50 minut.
Kiedy dołączyłeś do Zabieganego Wołomina?
Do drużyny ZW dołączyłem pod koniec 2019 roku. Jarek Bąk mnie zaprosił, byłem „niezrzeszony”, więc z chęcią przyjąłem zaproszenie. Mogłem z dumą wpisywać na zawodach: Zabiegany Wołomin.
Jak i gdzie trenujesz?
Biegam najczęściej po ulicach Wołomina: przy lesie, w okolicach cmentarza w Wołominie, na Leśniakowiźnie, w Ossowie, na Huraganie w Wołominie. Biegam dla siebie, żeby się lepiej czuć. Początki były ciężkie, trzeba było poradzić sobie z różnymi bólami, kolana musiały się przystosować, trochę było wyśmiewania na imprezach, ale to tym bardziej mnie motywowało do biegania. Teraz dwóch, którzy się naśmiewali, są zapaleńcami jazdy na rowerze, może w jakimś małym stopniu przyczyniłem się do tego😉. Na początku było parcie na życiówki, im bardziej chciało się pobijać rekordy, tym bardziej trafiały się kontuzje, teraz biegam dla przyjemności, a jak się w międzyczasie trafi jakaś życiówka, to będzie radocha. Jestem raczej, jak to mówi moja żona, samotnikiem, przyjeżdżam z pracy, wskakuję w ciuch biegowy i naprzód, przed siebie, co najmniej 10 km. Wracam, stres zostawiony gdzieś w lesie, głowa czysta, jest super. Biegam dużo w biegach wirtualnych, w większości są to biegi charytatywne na pomoc dla jakiejś osoby lub fundacji.
Co daje ci bieganie?
Biegam, bo czuję się lepiej, mam lepszą kondycję, odstresowuję się po pracy. Zanim zacząłem biegać, miałem bóle migrenowe głowy, ciężko było funkcjonować. Gdy zacząłem biegać, praktycznie zapomniałem o tym, co to ból głowy.
Z jakich biegów jesteś najbardziej dumny?
Jestem dumny z każdego mojego biegu, stanąłem na starcie, dobiegłem do mety. Ale tak naprawdę to jestem dumny z mojego pierwszego Biegu Niepodległości w 2014 r. Pobiegliśmy wówczas z kolegą z pracy, gdy się dowiedział, że zapisałem się, też się zapisał. Drugi bieg, z którego jestem dumny, to Półmaraton Bitwy Warszawskiej w 2018 roku. Dobiegłem do mety i pojechałem do domu, pomyślałem, że są przecież lepsi. W 2020 roku, chyba w lutym, odezwał się do mnie Jarek Bąk, powiedział, że szuka mnie dyrektor OSiR Huragan Pan Gawara. Pojechałem i okazało się, że zdobyłem wówczas 3. miejsce, tylko już nie pamiętam, w jakiej kategorii. I wręczył mi medal i kartę podarunkową do Decathlonu. Było jeszcze parę biegów, gdzie, można powiedzieć, stanąłem na pudle w swojej kategorii, ale podczas pandemii nie było dekoracji w innych kategoriach, tylko kategoria open.
Jakie jest twoje biegowe marzenie?
Moim marzeniem jest po prostu biegać do późnej starości. Żonie zawsze mówię, że gdy będę miał 100 lat, to jeszcze wystartuję w zawodach. Marzy mi się, żeby gdzieś jeszcze stanąć na pudle.
Człowiek coraz starszy, więc jak wejdę w kategorię wiekową 80+, będzie mniej rywali, to się uda (taki żarcik;). Tak naprawdę, to myślę, że wszystkie marzenia już się po kolei spełniają.
Co powiesz tym, którzy chcą rozpocząć przygodę z bieganiem?
Słuchajcie przyszli biegacze i Zabiegani, zacznijcie biegać, wyjdźcie na trening, nie wstydźcie się! Na początku to bywa trudne, ale musicie wpoić sobie taką systematyczność. Mogą być różne trudności, nie zrażajcie się, bieganie powinno Wam sprawiać przyjemność! Stowarzyszenie Zabiegany Wołomin organizuje treningi dla każdego na Huraganie w Wołominie i marszobiegi w Kobyłce, zawsze coś podpowiedzą, doradzą. Zapisujcie się na zawody, jest wspaniała atmosfera, jest adrenalina. Dołączajcie do ZW!