W Wołominie od 1990 roku, przyjechał z woj. siedleckiego (takie wówczas jeszcze było :oD). Z wykształcenia, zamiłowania i hobbystycznie – architekt krajobrazu. Na co dzień jednak analizuje tabelki w Excelu, wymyśla i przekłada pomysły na PowerPoint w zakresie ofert na internet i telewizję w jednym z telekomów.
Oprócz bicia kilometrów, truchtając (o czym opowie poniżej), w jego aktywnościach pojawił się
również rower. Karol odkrył go stosunkowo niedawno, bo w październiku 2022 roku. Spowodowała to kontuzja, bo „za szybko chciał” i za „mocno podkręcał” formę biegową, a wszystko przecież musi przychodzić z czasem. Obecnie szlifuje zarówno formę, jak i sprzęt na sezon, aby zrobić kilka ciekawych tras i zamienić komunikację miejską na rower jako środek transportu do pracy. Dodatkowo, jest to dla niego dobre urozmaicenie treningów biegowych. Ma jeszcze jeden nałóg, który odzywa się w okolicach sierpnia i trwa do listopada, a mianowicie
zbieranie grzybów. Podobno potrafi zniknąć na kilka dobrych godzin i nie wracać, dopóki nie obejdzie wszystkich swoich miejsc.
Od kiedy biegasz?
Dokładnie pamiętam, miesiąc i rok, kiedy to się zaczęło: wrzesień 2019 roku, oraz jak i dlaczego.
Szukałem motywacji do rzucenia palenia (choć raczej popalania) i była to moja druga próba. Rok wcześniej również zacząłem biegać, ale skończyłem po 2 miesiącach przeziębieniem :oD i zabrakło chęci do powrotu w miesiącach zimowych.
Za drugim razem już się przygotowałem, poczytałem, co i jak, znalazłem prosty i odpowiadający plan treningowy na 10 tygodni – do nieprzerwanego biegu 30-minutowego. Trochę konsekwencji, uporu i udało się uzyskać fajne efekty.
Kiedy dołączyłeś do drużyny Zabiegany Wołomin?
Na początku 2022 roku. To było coś, co chciałem zrobić wcześniej, ale jakoś nie było czasu i odpowiedniej zachęty. Ta pojawiła się po Biegu Andrzejkowym 2021 i treningach piątkowych u Elizy :o)
Obserwowałem wcześnie profil, widziałem ludzi w trykotach ZW, jak się zachowują, jak są zżyci i jak się wspierają. Dojrzałem i zapisałem się.
Co daje ci bieganie?
To jest mój czas… Rodzina już wie, kiedy i na ile znikam, a nawet pojawiają się pytania: „Ty dziś nie biegasz?”. Po intensywnej pracy jest to odskocznia, która pozwala wyzerować myśli, posłuchać muzyki, radia, książki. Dodatkowo uczy dyscypliny, systematyczności. Pozwala poznawać i przekraczać swoje granice oraz jest niesamowitym dopaleniem endorfin i przeogromną satysfakcją, nawet jeśli czasami trzeba „doczołgać” się do domu.
No i dodatkowy bonus: towarzystwo ZW na niedzielnych wybieganiach lub podczas zawodów!!
Jakie jest twoje biegowe marzenie?
Jest ich kilka:
-
Przebiec maraton i jeżeli będzie ok, kilka dołożyć, może wybrać się za granicę?
-
Biegi ultra… i to powoli wysuwa się przed pkt. 1, ale zobaczymy, niezłymi motywatorami są ludzie z ZW.
-
Zorganizować bieg po naszych lasach/poligonie w Ossowie na 20–30 km. To byłoby coś! I zrobić z tego powtarzalną imprezę.
Z jakich swoich biegów na zawodach jesteś najbardziej dumny?
Półmaraton Warszawski, bo był pierwszy i pokazał, że można.
Półmaraton Białostocki – super atmosfera, trasa – polecam.
Półmaraton Bieg Lechitów w Gnieźnie, bo tam, pomimo kryzysu, zrobiłem swoją życiówkę na tym dystansie i była niesamowita atmosfera oraz urok samego miejsca, gdzie „czuć” początki naszej państwowości.
Co powiesz tym, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z bieganiem?
Chyba to, co wszyscy, nie myśl o bieganiu, tylko wyjdź i zacznij!
Nie trzeba mieć do tego butów za tysiące, ubrań za setki złotych, to są tylko wymówki dla początkujących. Znam to z autopsji.
Na początek wystarczą zwykłe buty do biegania, prosty strój, bo nie zaczniesz przecież od razu biegać maratonów. Znajdź odpowiedni dla siebie plan w internecie (jest tego mnóstwo) albo lepiej – przyjdź do nas, choćby na Zabiegane Środy (organizowane na Huraganie w Wołominie), powiedz, że chcesz zacząć biegać, a my Ci pomożemy.