Od urodzenia wołominiak, zawodowo związany z koleją, a prywatnie mąż pięknej, kochanej i bardzo wyrozumiałej dla swojego biegacza Ani i ojciec dwójki pociech Karoliny i Michała. Wiecznie aktywny, wiecznie w ruchu, niepotrafiący usiedzieć spokojnie w jednym miejscu. Ponadto nerwus i, według żony, Smerf Maruda 🙂 Do czasu rozpoczęcia „przygody” z ZW praktycznie samotnik!
Od kiedy biegasz?
Trudno określić jakąś datę początkową, bo biegam od wielu lat, ale w większości to były kilkumiesięczne epizody, najczęściej w sprzyjającej wiosenno-letniej aurze, a później chowałem się
w ciepłym domku (dopiero teraz doceniam zimowe biegi i czekam na świeży śnieg i mróz!). Aktualnie regularnie biegam od lutego 2021 roku i tą datę możemy przyjąć jako nowy etap w moim sportowym życiu 🙂
Kiedy dołączyłeś do ekipy ZW?
Do Stowarzyszenia dołączyłem w czerwcu 2021 roku, a aktywny udział we wspólnych treningach oraz zawodach zacząłem brać chwilę później. Moje pierwsze zawody to Bieg nad Łąkami i zapamiętam go na długo, bo bieg odbywał się w ekstremalnych warunkach pogodowych, przy ponad 30 stopniach
w cieniu. Wtedy też pierwszy raz zobaczyłem, jak to się wszystko odbywa, i zacząłem powoli kojarzyć osoby związane z ZW, a kilkoro udało mi się też wyprzedzić (przepraszam Was :D). Co ciekawe, wcześniej byłem raczej samotnikiem i zdecydowanie wolałem biegać samemu, jeździć na rowerze, czyli trenować bez ustalania z nikim trasy i czasu. Teraz nie wyobrażam sobie, żeby przynajmniej raz
w tygodniu nie zrobić jakiegoś treningu wspólnie z ZW!
Co Ci daje bieganie?
Prawdopodobnie nie będę zbyt oryginalny w tym, co napiszę. Bieganie to odskocznia od codziennych stresów, możliwość przewietrzenia głowy, czas na przemyślenia i na naładowanie baterii. Gdy biegam, nic mnie nie ogranicza, mogę pobiec tam, gdzie chcę, tam gdzie akurat oczy i nogi mnie poniosą. Czasami poniosą za daleko, zwłaszcza wtedy gdy biegamy w większej grupie, ale to też ma swoje plusy 🙂
Jakie masz biegowe marzenia?
Z marzeń to olimpijskie złoto w maratonie :D, a schodząc na Ziemię, to marzę, żeby bieganie pozostało już ze mną na zawsze i żebym nie złapał żadnej kontuzji, która mogłaby mnie tego pozbawić 🙂 Natomiast z głównych celów na 2022 rok to chciałbym ukończyć jeden maraton (już nawet się zapisałem i widzimy się w Łodzi!), ponadto mam w planach Bieg Powstańca na 63 km i jeszcze jeden maraton, w którym mam nadzieję poprawić czas z Łodzi (prawdopodobnie Warszawa).
W międzyczasie mam zaplanowany debiut na Ultra Roztocze w biegu na 30 km 🙂 Trzymajcie zatem kciuki! 🙂
Z jakich biegowych osiągnięć jesteś najbardziej dumny?
Jestem dumny z tego, że nadal mi się chce biegać, że ciągle mi mało, że żadne warunki pogodowe nie są mi straszne i nie szukam wymówek, żeby zostać w domu, tak jak to miało miejsce w poprzednich latach 🙂 Takie podejście przekłada się na wyniki czasowe i na pokonywany dystans, co dodatkowo mnie motywuje! Czy to oznacza, że wpadłem w jakieś zamknięte koło i nie ma dla mnie już ratunku? 🙂 Dumny jestem także ze swoich aktualnych życiówek na piątkę, dychę i połówkę, bo jak na niecały rok biegania to progres jest ogromny 🙂 Sporo jeszcze można poprawić, ale to plan na kolejne lata 🙂
Co powiesz tym, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z bieganiem.
Jeśli to czytacie, to prawdopodobnie wahacie się, czy warto zacząć biegać lub nawet już trochę truchtacie, mam rację? 🙂 Miałem podobnie, też trafiłem na stronę ZW w podobnym okresie i pomogło mi to przetrwać pierwszy ciężki czas, czyli początek biegania. Wtedy jest zawsze ciężko i to jest pierwsza prawdziwa próba charakteru. Na początku czasy będą tragiczne, dystanse krótkie,
a zmęczenie ogromne, ale jak uda się Wam przetrwać ten okres, to stopniowo zaczniecie czerpać przyjemność z biegania. Pamiętajcie metoda małych kroków i nic na siłę! Zachęcam Was też do przychodzenia na treningi ZW, gdzie możecie liczyć na cenne wskazówki i pomoc od doświadczonych
i zaprawionych w bojach biegaczy 🙂 Do zobaczenia na biegowych ścieżkach!