Magdalena Chojnowska

Magdalena to rodowita Gdańszczanka, ale to Wołomin stał się Jej domem i „bazą wypadową” ponieważ podróże to jej drugie imię. Ta dziewczyna nie ma nic przeciwko spontanicznym wypadom bez planu tylko z plecakiem. Największą radość czerpie z nowych doświadczeń, które dają jej podróże. Najchętniej spędzałaby czas w południowej Ameryce gdzie była już kilka razy, między innymi na wolontariatach przez pół roku. Z niecierpliwością oczekuje na możliwość wylotu do Kolumbii, którą na tę chwilę ogranicza Covid-19.

Od zawsze normą dla Magdy było spędzanie wolnego czasu aktywnie; spacery, rower, taniec czy fitness. Kiedy jest to możliwe korzysta z lokalnych dyscyplin, np.: sandboarding w Peru. Marzy by przejechać szlakiem Green Velo i przejechać na rowerze wzdłuż granic Polski,  co częściowo już zrobiła na nogach, pokonując wybrzeże Bałtyku w 7dni(270km).

Od kiedy biegasz?

W klasie maturalnej nagle wpadłam na pomysł, że zacznę dbać o swoje zdrowie – a środkiem do tego miało być bieganie i zdrowa dieta.  Do konsumpcji słodyczy w hurtowych ilościach wróciłam już po tygodniu. Ale bieganie (pomimo początkowych wielkich nadziei i idących równo z nimi spektakularnych porażek) pozostało ze mną na dłuższy czas. W trakcie tych kilkunastu lat  wielokrotnie porzucałam bieganie a potem z pokorą do niego wracałam- czasem na krócej, czasem na dłużej. W międzyczasie udało mi się kilka razy wziąć udział w takich biegach jak Ekiden – Maraton Sztafet albo Grand Prix Żoliborza.  Do biegania wracałam zazwyczaj tuż przed jakąś podróżą – jak tylko zdałam sobie sprawę, że warto by było popracować nad kondycją korpoludka, który wkrótce ma się udać na trekking na 4000 m n.p.m., albo jak w planach był pobyt na plaży, na której niestety nie można siedzieć w puchówce – jak nad Bałtykiem w sezonie.
Do systematycznego biegania wróciłam dzięki wsparciu i motywacji ze strony nieocenionej Iwony Boryceusz-Matusiak, pozytywnej energii bijącej od załogi Zabieganego Wołomina i lockdownowi, przez który przestałam biegać na pociąg (którą to dyscyplinę przez ostatnie kilkanaście lat opanowałam do perfekcji).

Kiedy dołączyłaś do ekipy Zabiegany Wołomin?

O Zabieganym Wołominie wiedziałam już od dawna. Iwona wielokrotnie namawiała mnie do przyjścia na trening. Jednak wydawało mi się, że grupa jest za mocna i w trakcie SFNT na pewno zostanę w tyle, na pastwę losu i ku uciesze dzików. Dlatego na trening przyszłam dopiero w lipcu  (kiedy jednak SFNT od początku do końca odbywa się w świetle dziennym 😛). Okazało się, że tempo jest idealnie dostosowane, nawet dla (po raz kolejny) początkujących, a dzięki rozmowie w ogóle nie poczułam, że zostałam na kolejnym treningu i przebiegłam 11 km. Od lipca 2020 jeżeli tylko mam możliwość-  to zjawiam się na treningach i biegach okolicznościowych.

Co daje Ci bieganie?

Bieganie wyrównuje mi emocje, produkuje dodatkową energię, sprawia, że jestem lepiej zorganizowana, a w dodatku mieszczę się w spodnie, które leżały zapomniane na dnie szafy. Bieganie indywidualne jest dla mnie rodzajem medytacji, skupienia się na tym co jest tu i teraz, bez zbędnego myślenia, analizowania i planowania. Za to bieganie z innymi to spotkania towarzyskie, rozmowy
i mnóstwo pozytywnej energii, którą zarażają inni ludzie.

Jakie są twoje biegowe marzenia?

Do niedawna moim największym biegowym marzeniem był półmaraton. Sam pomysł wydawał mi się absurdalny (zazwyczaj kurczowo trzymałam się dystansów okołodyszkowych) a realizacja odsunięta w daleką, nieokreśloną przyszłość).  I jak w wielu sytuacjach w moim życiu i tu o spełnieniu marzenia zadecydował przypadek, a raczej moja spontaniczna, radosna i nieprzemyślana deklaracja „Spokojnie Iwonka, zrobię z Tobą Twój trening wieczorem!”. Tak więc zrobiłam trening – zakładając, że będzie max. 10 km, a kończąc na 21 km …

Z jakich swoich biegowych osiągnięć jesteś najbardziej dumny?

….czyli robiąc swój pierwszy w życiu (wymarzony i jak dotychczas – nieosiągalny nawet w myślowych wizualizacjach) półmaraton w czasie 1:59:31, w tempie 5:38! I jest to dla mnie moje największe osiągnięcie biegowe  A poza tym do osiągnięć zaliczam fakt, że obecna moja przygoda biegowa jest ze wszystkich dotychczasowych najsystematyczniejsza, najprzyjemniejsza i chyba najdojrzalsza (mimo, że nadal biegam bez zegarka 😜)

Co powiesz tym, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z bieganiem?

Najważniejsze to odnaleźć przyjemność w bieganiu. Na początku nie chodzi o miliony kilometrów ani o super tempo. Ważne, żeby to był miło spędzony czas – taki, który sprawia, że chociaż na chwilę zapominamy o problemach, że możemy spotkać się i pogadać z innymi ludźmi, nacieszyć otaczającą nas przyrodą. A ponieważ zawsze wracamy do tego, co nam sprawia radość to wówczas łatwiej jest być systematycznym. A to prowadzi też do lepszych wyników.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *