Urodziłem się w Warszawie, ale w okresie szkoły średniej przeprowadziłem się z rodzicami
do Zielonki i mieszkam tu już dwie trzecie życia. Mam żonę Magdalenę (która pochodzi z Zielonki)
i dwóch synów (Maks prawie 12 lat i Tomek prawie 5), a zawodowo zajmuję się tworzeniem
start-upów w branży IT. Jeśli zdarzyło się Wam licytować coś na Allegro, to być może korzystaliście
z tzw. snajpera aukcyjnego, czyli serwisu, który złoży za Was ofertę w ostatniej chwili. To jeden
z projektów, którym zajmowałem się w ostatnich latach.
Kiedy dołączyłeś do drużyny Zabiegany Wołomin?
Dołączyłem do Zabieganych pod koniec 2021 roku, ale wszystko zaczęło się nieco wcześniej,
bo we wrześniu tego samego roku. W moim mieście rozpoczęły się treningi biegowe prowadzone przy OKiS Zielonka. Biegałem wówczas już od kilku lat, ale wyłącznie indywidualnie, bez żadnego planu i wiedzy, jak to robić. Nie brałem też udziału w żadnych zawodach. Na treningach OKiS-u odkryłem, że trenowanie w grupie jest znacznie przyjemniejsze i przy okazji można poszerzyć swoją wiedzę o tej dyscyplinie. Poznałem też wiele osób dzielących moją pasję, w tym kilka
ze stowarzyszenia. Dzięki temu dowiedziałem się o wtorkowych marszobiegach w Kobyłce, piątkowych SFNT (Strasznie Fajnych Nocnych Treningach) przy cmentarzu i „zabieganych środach”
na Huraganie. Gdy nastąpiła przerwa w treningach w Zielonce, postanowiłem „odwiedzić kilka razy cmentarz” w Wołominie, a później także SFMB (Strasznie Fajne Marszobiegi) i przyjść na trening
na Huraganie. I tak już zostało – gdy tylko mam możliwość, to staram się uczestniczyć we wspólnych zajęciach.
Co daje ci bieganie?
Daje mi masę radości, okazję do wyjścia z domu (większość dnia siedzę przed komputerem)
i do spotkania się ze znajomymi. Zauważyłem też poprawę ogólnej sprawności i kondycji fizycznej. Zawsze lubiłem też rywalizację, więc udział w zawodach pozwala mi zaspokoić tę potrzebę, otrzymać solidną dawkę adrenaliny i endorfin po ukończonym dystansie. Żałuję, że dopiero teraz zacząłem brać w nich udział, bo kilka lat wcześniej byłoby łatwiej o lepsze wyniki 🙂 Wyjście na trening to też relaks, oderwanie się od codziennych spraw i okazja do przemyślenia różnych tematów (to w czasie treningów indywidualnych).
Jakie jest twoje biegowe marzenie?
Marzeniem jest, aby jeszcze przez jakiś czas poprawiać swoje osiągnięcia na poszczególnych dystansach i nie złapać poważnej kontuzji. Jeśli miałbym wskazać jakiś bardziej konkretny cel,
to najpierw chciałbym przebiec maraton (bo nie mam takiego dystansu jeszcze na koncie), a potem pokonać go w czasie poniżej 3 godzin. Najpierw jednak będę próbował złamać 1:30 w półmaratonie.
Z jakich swoich biegów na zawodach jesteś najbardziej dumny?
Mam za sobą jeszcze niewiele startów. Jedne były lepsze, inne gorsze (np. te ze zgubioną trasą :)),
ale wyróżniłbym następujące:
– pierwszy w życiu start (październik 2021) – Runbertów na 5 km i czas 21:41, który mnie bardzo zaskoczył, bo spodziewałem się ok. 23 min.;
– ukończenie Ultra Roztocza (2022) 35 km
w czasie ok. 3 godz. 45 min;
– debiut na 10 km (Bieg Powstańca) z wynikiem 43:34;
– debiut w półmaratonie z czasem 1:33:22.
Co powiesz tym, którzy by chcieli rozpocząć przygodę z bieganiem?
Przede wszystkim: nie ma się czego bać. Trzeba wyjść z domu i spróbować. Nie od razu musisz porywać się na bieganie maratonów. Wystarczy zacząć od spacerów, a później może marszobiegów. Jest spora szansa, że Ci się spodoba i wtedy można przejść do regularnego biegania. A jeśli uznasz,
że to nie dla Ciebie? Przynajmniej dowiesz się, że musisz szukać innych aktywności 🙂 Idealnie jest przyjść na zajęcia grupowe, zorganizowane, jak np. wtorkowe marszobiegi w Kobyłce lub środowe treningi na Huraganie. Tam początkujący są otoczeni szczególną opieką, a poza tym w grupie jest raźniej, weselej i bardzo rośnie motywacja do wyjścia z domu, nawet w deszczowe, jesienne dni.