Po co biec Maraton Tokijski jak można zrobić trailowy bieg wołomiński? Może być to bieganie poligonowe, taplanie i brodzenie łąkowe, a czasem nawet jakieś występy wyjazdowe. Pełen pakiet, niska cena.
A u nas tych jeszcze nieznanych światu Kipczogów i Sifanów Hassanów na pęczki. Tylko jak to z największymi skarbami bywa – te najgłębiej się ukrywa! Ale my wiemy gdzie co niedzielę znaleźć je możemy. Niech ta informacja pójdzie w świat, niech wołomiński powiat zapełni się łowcami talentów. Otóż wskazówki – gaik, steczka, mostek, rzeczka, a za mostkiem jest zbióreczka. Rozpoznać nas nie trudno, bo biegacz raczej w dobór kolorów się nie bawi i to co randomowego, sportowego znajdzie na wierzchu tu przywdziewa. Poza tym uśmiech. Jaki tam uśmiech? Banan na twarzy taki, że jakby uszu nie było, to i spokojnie mózg można by wietrzyć. I oczywiście najważniejsze – po Brooksach ich poznacie! (Nie ma butów do biegania poza Brooksami, nie przekonacie mnie!)
Dzisiaj tak się pięknie złożyło, że wyjątkowo dużo nas było! Pewnie wszystkim to wiosenne powietrze uderzyło do głowy, ten obezwładniajacy zapach powietrza nieskażonego przez przydomowe wypalarnie kaloszy i pieluch. Albo i roślin, czyli mchu, właściwie na razie tylko mchu. Ale i słońce swą obecnością nas dzisiaj uraczyło. A od listopada prawie go nie było. Więc zebrały się te lokalne Kipczogi i Sifany Hassany, w różne grupy (bo każdemu według potrzeb) i poleciały w różne strony, z różną prędkością, i na różnorakie dystanse. A kto na miejscu być nie mógł, urządził siebie bieganie wyjazdowe (na każdego mamy dowody!).
To co łączyło wszystkie grupy biegowe to endorfiny, i poczucie, że oddalamy od siebie wizję bycia starym zgredem. Więc fajnie