Piotr Malżycki

Piotr Malżycki – jeszcze 4-5 lat temu, gdyby ktoś mu powiedział, że będzie z powodzeniem biegał i startował w półmaratonach oraz maratonach z pewnością nie uwierzyłby jego słowom. Wszystko przez fatalną kontuzję jakiej nabawił się grając w piłkę z kolegami. To był niewinny, towarzyski mecz, ale diagnoza lekarza nie pozostawiała złudzeń – naderwane więzadło krzyżowe i zakaz uprawiania sportu. To by dla niego cios, ponieważ ze sportem związany był od dziecka. Trenował piłkę nożną w Górniku Łęczna, potem rugby w Budowlanych Lublin, mieście w którym się urodził i wychował. Jeszcze przed kontuzją próbował swoich sił w sportach walki, a mianowicie uprawiał KickBoxing. Tak poważny uraz oznaczał dla niego konieczność rezygnacji ze wszelkich aktywności, które tak lubił. Pozostało mu tylko wędkarstwo, którym również pasjonował się od dziecka. Z biegiem czasu czuł się jednak coraz lepiej, na tyle dobrze, że w 2015 roku, mieszkając już w Wołominie postanowił się poruszać. Padło na bieganie. Okazało się, że truchtanie pomaga mu utrzymywać formę i jest na tyle bezpieczne, że nie sprawia mu bólu. Wkręcił się i tym sposobem kolejny ortopeda musiał skapitulować pod uporem zmotywowanego człowieka, uzależnionego od biegowych endorfin. Jako biegacz Piotr jest właśnie takim zawodnikiem – uparty, nieugięty, konsekwentnie realizujący swoje  plany. Jeśli więc na zewnątrz zacina deszcz ze śniegiem, a on ma wpisany w kalendarz trudny trening interwałowy, możecie być pewni, że nie zrezygnował i biega kiedy inni dawno już odpuścili. Jesteśmy dumni, że Piotr jest z nami i biega w naszych barwach, a znając jego historię i wspomniane problemy, cieszymy się z każdego jego sukcesu. Cieszą się również ryby, ponieważ odkąd zaczął biegać na poważnie, nie ma już czasu uzbroić swojej wędki i wyruszyć nad rzekę lub jezioro.  Chyba, że na spacer z rodziną i psem Timonem!

Kiedy dołączyłeś do drużyny Zabiegany Wołomin?

Można powiedzieć, że od momentu w którym spotkałem przypadkiem Jarka Bąka. Biegłem wtedy w lesie, klepiąc swoje kilometry bez celu. Wówczas ten „koleś” wydawał mi się jakimś mega pozytywnym kosmitą. Z czasem się zaprzyjaźniliśmy i to było to co było punktem zwrotnym. Potem okazało się, że Wołominie jest grupa zapaleńców i miałem przyjemność dołączyć do nich. Później było wspólne bieganie, pomoc przy treningach. Do dziś każdy trening w gronie Zabieganych Przyjaciół jest czymś wspaniałym.

Jakie jest twoje biegowe marzenie ?

Oj sporo tego jest, kiedyś chciałem by był to Rzeźnik i dalej uważam, że to jest coś dużego. Rzeźnik – nie tylko warstwie sportowej tj. ukończenie tego biegu, ale również jako mocne przeżycie w walce ze swoimi słabościami, razem z kimś komu ufam i chce z nim/nią biec. Nie wyobrażam sobie wystartować w tym biegu z kimś kto nie jest moim przyjacielem. Później pomyślałem, że fajnie by było „walnąć sobie setkę” i w sumie to mi chodzi po głowie. Może kiedyś uda mi się do tego zbliżyć i podjąć wyzwanie.

Powiedz gdzie i jak trenujesz? 

Głównie w okolicach Wołomina, ale bardzo lubię podjechać sobie samochodem kawałek by zwiedzać kolejne miejsca. W Wołominie mieszkam od 8 czy 9 lat wiec ciągle go poznaję i jestem zafascynowany tym, jak fajna jest to okolica. W treningu staram się eksperymentować, nieraz wychodzi to lepiej nieraz gorzej, ale jest frajda i nieraz ostry wpierdziel. Podobno dobrze znajduję „skróty”, które później niestety okazują się dłuższą drogą. Do dziś pierwsze starcia z niedzielnym BNP (tzw. Bieg Narastającą Prędkością) wspominam z wypiekami na twarzy.

Z jakich swoich biegów i startów jesteś najbardziej dumny ? 

Każdy ma coś w sobie takiego, że go pamiętam.  Mogę powiedzieć Orlen Warsaw Maraton, natomiast największa satysfakcję mam z tych treningów na które nie chce mi się wyjść, a jednak idę i robię swoje.

Piotr Malżycki

Co daje ci bieganie ?

Spokój, ciszę, olbrzymią frajde i FUN. Daje tez poczucie wolności, obcowania z przyrodą. W jakiś sposób porządkuje moje plany, myśli.  Poza tym to doskonała okazja by wyjść na pogaduchy, poznawać nowych pozytywnie zakręconych ludzi. Trudno wytłumaczyć komuś kto się w to nie wkręcił, ze tak długo można o tym gadać. Bieganie dla mnie na dziś, jest integralną częścią mojego życia i będę biegał dopóki będzie z tego FUN. Nie rywalizuje z nikim prócz samego siebie.

Co powiesz tym, którzy by chcieli rozpocząć swoją przygodę z bieganiem ?

Zacznij, wytrwaj, znajdź ludzi którzy Ci pomogą. Klepanie kilometrów na początku jest fajne, ale prawdziwą frajdę znajdziesz z podobną grupa zapaleńców.  Wpadaj, znajdziemy jakiś „skrót” razem!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *