Sylwia Przyborowska – urodziła się w Wołominie, wychowywała się w malowniczej miejscowości pod Wołominem, sportem zainteresowała się później, zaczęło się od biegania, CrossFitu po taniec, a ostatnio pokochała TRX.
Prywatnie matka dwójki uroczych dzieci oraz siostra znanego Nam biegacza Mariusza Myśliwca.
Poznać ją możecie jako bardzo sympatyczną i pomocną osobę. Biorącą udział w wielu akcjach charytatywnych i wspierająca swą osobą i pomysłami Zabiegany Wołomin.
Sylwia to dziewczyna o gołębim sercu, angażująca się w zbiórki i pomoc charytatywną dla
Kubusia Rydzio – UltraMarzenie. Dodatkową i chyba jedną z ważniejszych pasji Sylwii są góry.
Jak wiadomo uwielbia podróże, odkrywanie i zdobywanie szczytów, wędrówki pasmami górskimi i poznawanie ich pod każdym względem turystycznym.
Warto też wspomnieć, że jest wyśmienitą, dyplomowaną szefową słodkich tortowych wypieków, potrafiącą zachwycić wszystkich ich wyśmienitymi pod względem smakowym jak również i wizualnym.
Od kiedy biegasz?
Endomondo wskazywało, że zaczęłam biegać chyba w 2011roku ale to były tylko jakieś pierwsze próby. W zasadzie próbowałam kilka razy, potem rezygnowałam jednak coś zawsze kazało mi wracać. 😊 Jeśli się nie mylę to był to rok 2019 lub 2018. Pamiętam, że robiłam 3 podejścia.
Za pierwszym razem nie mogłam trafić na parking, za drugim się spóźniłam i za trzecim się udało. Jak to się mówi – do 3 razy sztuka. Bardzo się cieszę, że nie zrezygnowałam po pierwszej próbie.
Co daje ci bieganie ?
Znacie to uczucie, kiedy dzień zaczyna się jakoś nie tak? Kawa smakuje nie najlepiej bo mleko o dziwo skwaśniało, dzieci od rana marudzą i każde chce czegoś zupełnie innego… Szef ewidentnie wstał lewą nogą i akurat to właśnie Ty nawinęłaś mu się jako pierwsza… Nawet Twój samochód postanowił strzelić focha i po prostu odmówić współpracy… No cóż… Życie…
I wtedy jest właśnie ten moment. Zakładasz buty biegowe, słuchawki na uszy i biegniesz. Nie ważne czy szybko, czy też wymija Cię jakaś babcia o balkoniku. Ważne jest to uczucie, kiedy wszystkie złe emocje z całego dnia mają swoje ujście. Z każdym krokiem do przodu nabierasz przekonania, że świat jest piękniejszy… I nawet gdy wypluwasz płuca a pot leje się tak, że spokojnie można by napełnić mały basen to wtedy właśnie czujesz, że żyjesz. I właśnie dokładnie to daje mi bieganie
Jakie jest twoje biegowe marzenie ?
Góry… 😊 Chyba każdy kto mnie choć trochę zna wie jak bardzo góry i ja to nierozłączny element. Moim marzeniem jest przebiec kiedyś jakieś górskie ultra. I choć póki co z różnych względów marzenie to wydaje się mało realne to wierzę, że kiedyś się spełni. Warto tu wspomnieć o moim bracie – Mariuszu Myśliwiec, który zajął pierwsze miejsce w Biegu Rzeźnika na 107km – Mariusz zawsze był moją inspiracją i mam nadzieję, że kiedyś i ja zmierzę się z tym biegiem ( no może na krótszym dystansie 😉). W czerwcu po raz kolejny wystartuje akcja Ultra Marzenie gdzie mój brat z Grzegorzem Świętoniem przebiegną 224km tym razem z Mazur, dla Kubusia Rydzio – dla którego zbieramy pieniądze na operację nóżki– chciałabym móc przebiec z Nimi chociaż niewielką część tej trasy.
Z jakich swoich biegów na zawodach jesteś najbardziej dumna?
Chyba najbardziej w pamięci mam mój pierwszy półmaraton…To był maj 2019r.
Mój kolega robił koronę półmaratonów. Miałam jechać z Nim towarzysko do Białegostoku. Pomyślałam, że skoro już tam jadę to czemu by nie pobiec. Pomysł był bardzo szalony, ponieważ byłam dopiero początkującym biegaczem… Ale z pomocą Jarka Bąka udało mi się jakoś przygotować. Moim głównym założeniem było przekroczyć metę. Drugim planem, z tyłu głowy było przebiec całą trasę bez zatrzymania się czy marszu – co było nie lada wyzwaniem. Ale tak to już jest na zawodach – gdy pochłonie Cię fala biegaczy nawet nie myślisz o tym, że biegniesz 😊
Po drodze jeszcze zbiłam piątkę z Naszą biegaczką Ulą, a gdy wbiegłam na metę łzy szczęścia
i satysfakcji same popłynęły. Cudowne i niezapomniane uczucie.
Co powiesz tym którzy by chcieli rozpocząć przygodę z bieganiem?
Pamiętam, gdy jakieś 10 lat temu zawoziłam mojego brata na zawody i patrzyłam na biegaczy
z podziwem. Z ogromnym szacunkiem i jednocześnie poczuciem małej zazdrości – „Przecież ja nigdy tak bym nie umiała”. Ja i bieganie wydawało się tak bardzo surrealistyczne. Dziś wiem, że aby coś zacząć należy zrobić mały krok. Nie trzeba od razu skakać nad przepaścią. Moim ogromnym krokiem było pierwsze przełamanie strachu i dołączenie do piątkowego SFNT
Zabieganym. Dlatego, jeśli tylko chcielibyście spróbować to nie bójcie się. W Zabieganych jest miejsce dla każdego i każdy czuję się tu jak mistrz świata! Nawet dziki ukryte gdzieś za krzakiem nie są straszne, a wieczorne opowieści na SFNT powodują, że nóżki same nabierają tempa. Ja też miałam mnóstwo wątpliwości, zapewne jak nie jeden z Was. Ale dziś mogę spokojnie powiedzieć, że było warto. Bo Nasz zespół to nie tylko wspólne bieganie i wsparcie ale i znajomości, które zostaną na lata 😊