Ula Tomaszewska

Ula Tomaszewska – jeśli tylko pojawi się na treningu Zabieganego, to już wiadomo, że będzie śmiesznie, ponieważ jak już zacznie, to od razu wprowadza wszystkich swoimi zabawnymi uwagami w dobry humor i nastrój. Nic jednak dziwnego, że w towarzystwie innych ludzi czuje się jak ryba w wodzie, jeśli wychowywała się z 6 braćmi i 2 siostrami, co daje niezliczoną liczbę urodzin, imienin, chrzcin i wielu innych imprez, na których można trenować „rzucanie” żartami. Ich rodzinną i koronną dyscypiną stało się jednak coś innego, mianowicie bieganie. Wszystko za sprawą brata Kamila Szymianiaka, znanego i utytułowanego biegacza, który wkręcił ją w bieganie. Choć jak wspomina sama Ula, jej jedyną sportową aktywnością w czasach szkolnych było wypisywanie zwolnień z lekcji W-F, to postanowiła spróbować i zaczęła biegać. Po jakimś czasie dołączyła się ich siostra Joanna Czajkowska. Właśnie tak, spontanicznie i z potrzeby chwili powstał Team Run Pełch. Nazwę drużyny wybrali tak, aby „rozsławić na cały świat” ich rodzinną miejscowość, czyli Pełch. Tam się urodzili, tam wychowali i z tymi okolicami są związani emocjonalnie. Choć serce zostało na podlasiu to prawie od 23 lat Ula mieszka na stałe w Ossowie. Potrzebowała zatem biegowego towarzystwa tu na miejscu i stąd jej obecność w drużynie Zabiegany Wołomin. Tak więc, niemal od początku jest z nami i jako dobry duch zespołu, wspiera tych, którzy mają wątpliwości czy podołają bieganiu. Ula właśnie wtedy podkreśla, że jeśli ona jako babcia dwóch wnucząt daje radę biegać , to inni też dadzą radę! Nie ma wymówek.  I nie wiadomo tyko czy znowu żartuje, bo oczywiście na babcię stanowczo nie wygląda !

Team Run Pełch – od lewej Ula Tomaszewska, Kamil Szymaniak, Joanna Czajkowska

Ula, opowiedź o swoich początkach biegania ?

Kamil namówił  mnie i siostrę żeby spróbować. Mówił też, że damy radę, chociaż ja nie bardzo w to wierzyłam. Później poszliśmy za ciosem i bardzo mi się to spodobało. Te starty w mniejszych lub większych imprezach biegowych to był taki doping. Po każdym takim biegu chce się więcej. Pamiętam, że nasz tata patrzył na nas wtedy jak na wariatów, jednak po kilku biegach organizowanych na naszym rodzinnym terenie ludzie zaczęli gratulować biegających dzieci i wtedy zmienił zdanie. Pamiętam jak po biegu Wieczorna Siemiatycka Dycha nasz tata czekał na nasz przyjazd i widać było po nim, że był z nas dumny.

Jak to jest być siostrą tak utalentowanego biegacza jakim jest Kamil?

Bieganie z takim bratem jest jak RedBull, skrzydła rosną!

Kiedy dołaczyłaś do grupy Zabiegany Wołomin?
Nie pamiętam dokładnie. Biegałam samotnie po okolicy i szukałam grupy, która biega i tak na  FB trafiłam na Zabieganych. Dobrze pamiętam pierwszy wspólny trening: późny wieczór, zbiórka przy cmentarzu. To był tzw. Strasznie Fajny Nocny Trening, a ja strasznie się bałem, ale nie ciemności, tylko czy dam radę kondycyjnie z nimi latać tak po lesie. Dałam, bo oni nikogo nie zostawiają.

Jakie jest twoje biegowe marzenie?

Pierwsze to biegać do 100 lat, a drugie zaliczyć maraton.
Powiedz coś o tym jak i gdzie trenujesz? 
Czy trenuję? Raczej biegam po okolicznych lasach, polach itp. Zdarza się, że jadąc do rodziny na wieś wysiadam kilkanaście km wcześniej i biegnę, a na mecie słyszę tekst: „wariatka” !
Z jakiego swojego biegu jesteś szczególnie dumna?
Z mojego pierwszego biegu czyli
Biegu Powstania Warszawskiego w 2016 roku.  Byłam dumna, bo dałam radę! Bardzo dobrze wspominam również bieg
Sokołowska Runda gdzie zajęłam pierwsze miejsce w kategorii K40 oraz Bieg Andrzejkowy Zabieganego Wołomina, gdzie również stanęłam na podium.
Co daje ci bieganie?
Bieganie jest dla mnie jak etopiryna na ból głowy. Mój mózg odpoczywa i wszystko jest prostsze i fajne. Dzięki bieganiu poznałam wielu fajnych ludzi. Najwięcej korzyści ma chyba moja rodzina. Po dłuższym wybieganiu jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem.
Kto jest twoim sportowym idolem?
Nie mam takiego. Dla mnie każdy kto rusza swój zadek w ten czy inny sposób jest wielki.

Co powiesz tym, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z bieganiem.

Tu się nie ma co zastanawiać, trzeba założyć  wygodne buty i w drogę. Niech to będzie powolne szuranie (jakby co chetnie sie przyłączę). Wiek nie ma znaczenia. Do 40-stki nawet nie myślałam, że mogę biegać. Pewnego dnia stwierdziłam, że moje życie jest nudne, ja jestem stara i mam wszystkie choroby świata (nawet te których nie miałam to też miałam) . Wtedy założyłam jakieś buty i pokonałam pierwsze 4km pod osłoną nocy. I stał się cud. Po czterech latach czuję się młodsza, zdrowsza. Nuda też gdzieś poszła precz. Jeśli ja mogłam to inni też mogą !

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *