Od urodzenia mieszka w Wołominie, gdzie przez całe życie rozwija swoje talenty i pasje. Po ukończeniu liceum związany z amatorską grupą teatralną „Patataj”, która działała przy MDK Wołomin prawie przez 10 lat. W tym czasie uczestnik wielu ogólnopolskich festiwali teatrów amatorskich. Brał udział w tworzeniu oraz organizacji wołomińskiego festiwalu teatralnego „BLACKOUT”. Wraz z zaprzestaniem działalności artystycznej emocje płynące ze sceny zamienił na emocje sportowe. Prywatnie mąż i ojciec, członek wspólnoty „Droga Odważnych”, lubiący nawiązywać relacje z ludźmi, ciągle w ruchu, a zawodowo realizuje się w obsłudze Klienta.
Od kiedy biegasz?
Odkąd pamiętam, bieganie zawsze było moim żywiołem. Przez większość życia ograniczało się to do biegania za piłką. Choć techniki często mi brakowało, nadrabiałem szybkością, która mnie wyróżniała. Pierwsze przygody z zawodami zaczęły się w gimnazjum, kiedy wystartowałem w międzyszkolnych biegach przełajowych na 1500 metrów. Pierwszy bieg uliczny przebiegłem dopiero w 2018 roku na I karczewskim Biegu Ulicznym i od tego momentu zapragnąłem biegać więcej i częściej. Niestety, mój słomiany zapał i kłopoty z kolanem sprawiły, że nowy biegowy rozdział zacząłem pisać dopiero od niedawna. Postanowienia noworoczne nigdy nie były moją mocną stroną, ale od początku 2023 roku to dotyczące regularnego biegania przetrwało próbę czasu, nawracających chorób, kontuzji, i trwa do dziś.
Kiedy dołączyłeś do drużyny Zabiegany Wołomin?
Oficjalnym członkiem stowarzyszenia jestem od roku, ale swoją podróż z Zabieganym zacząłem troszeczkę wcześniej. Po nieudanych przygotowaniach do próby przebiegnięcia 5 km poniżej 00:20:00, przeglądając FB wpadłem na post Zabieganego, w którym oferowano darmowe porady biegowe. Wiedziałem, że biegając tak, jak mi się wydaję i na podstawie tego, co wyczytam w Internecie, jestem skazany na błędy amatora – dlatego postanowiłem zaryzykować i oddać swój „los” w ręce Eksperta. Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, jak powiem, że była to najlepsza decyzja w moim „biegowym” życiu, bo efekty było widać już po 2 miesiącach, a współpraca i mój rozwój biegowy trwają.
Co daje ci bieganie?
Przede wszystkim bieganie sprawia mi bardzo dużą frajdę. Jest to hobby, które mogę realizować, i przestrzeń, w której mogę się rozwijać, mierzyć sam ze sobą, ze swoimi ograniczeniami. Jest to też sposób na to, aby cały czas być aktywnym fizycznie. Praca przy biurku daje w kość. Bez odskoczni w postaci aktywności fizycznej trudniej byłoby mi radzić sobie z wyzwaniami dnia codziennego. Gdy się ma w domu bardzo żywiołowych dwóch małych chłopców, tata musi dawać radę, włączając się w te wszystkie aktywności i zabawy. Im pewniej czuję się sam ze sobą, tym łatwiej zaplanować np. rodzinny udział w pielgrzymce do Częstochowy lub górskie wyprawy z dziećmi. Starszy syn, mając 4 lata, zdobył już sześć szczytów z Korony Gór Polskich (w tym dwa wejścia o własnych siłach), a młodszy, dwulatek, skompletował dwa szczyty – ale się rozkręca. 😉
Jakie jest twoje biegowe marzenie?
Chciałbym, żeby bieganie zawsze sprawiało mi radość i było motorem napędowym do mojego ogólnego rozwoju. Chciałbym ukończyć swój pierwszy maraton w 2025 roku w czasie poniżej 3 h. Chciałbym spróbować swoich sił w jakimś ultra biegu górskim. Po 40-tce chciałbym rozpocząć turystykę biegową i zwiedzić tym sposobem trochę świata. 😉
Z jakich swoich biegów na zawodach jesteś najbardziej dumny?
Bieg Ursynowa w 2023 roku, kiedy pierwszy raz udało mi się złamać granicę 20 minut na 5 km. Typowy płaski bieg asfaltowy. Trasa jedna z szybszych na tym dystansie. Na 4 km zobaczyłem swoją żonę i dzieci, dopingujących mnie i to dodatkowo dodało mi wiatru w żagle. Skończyło się wynikiem 00:19:24 i okrzykiem radości na mecie. Ten bieg pokazał mi, że warto stawiać sobie kolejne cele do zrealizowania i że ich osiągnięcie jest możliwe, jeśli poświęcisz temu trochę sił na treningu, a wokół masz ludzi, którzy Cię w tym wspierają (Oluś – po prostu dziękuję:*).
Czy pamiętasz jakąś najtrudniejszą sytuację podczas biegu (na zawodach) i jak sobie z nią poradziłeś?
Bieg na 10 km realizowany przy Maratonie Warszawskim. Byłem w trakcie przerwy związanej z przeciążeniem „gęsiej stopy”. Bieg powinienem traktować czysto rekreacyjnie, ale uległem emocjom związanym z atmosferą zawodów. Zacząłem za szybko, co mogło skończyć się dla mnie fatalnie. Chciałem zejść z trasy na pierwszych kilometrach. Przecierpiałem połowę dystansu. Udało się dotrzeć do mety, ale jak łatwo się domyślić, uraz się pogłębił i powrót do normalności zajął więcej czasu. Od tamtej pory nie bagatelizuję sygnałów, które daje mi mój organizm, i pamiętam, że nie muszę zawsze za wszelką cenę dawać z siebie 100 %, bo czasem coś nie jest po prostu tego warte.
Co najbardziej motywuje Cię do biegania i biegowych wyzwań?
Ludzie.
Bieganie jest najprostszą formą aktywności fizycznej, ale często wykonujemy je samodzielnie, bo tak prościej, łatwiej się dostosować do swojego trybu życia i pobiegać w optymalnych warunkach. Jednak jak biegam w grupie albo jestem na zawodach, gdzie biegniemy w sztafecie, czuć tę atmosferę. Wiem, że nie jestem sam, że w danym momencie przynależę do jakiejś grupy, która ma wspólny cel i zebrała się w imię zrealizowania tego celu. Podczas wolnych wybiegań w grupie zawsze jest okazja do tego, żeby się wygadać, opowiedzieć, jak było na ostatnich zawodach, czy usłyszeć biegowe historie z dawnych lat, których się nie znało. Poranne niedzielne „Kipczogi” potrafią nawet świętować urodziny i częstować się słodkościami po treningu. Komu niestraszne wczesne wstawanie i optymalne tempo – zapraszamy 😉
Co powiesz tym, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z bieganiem?
W trakcie jednego z niedzielnych wybiegań mijaliśmy (było nas ok. 10 osób) Panią, która wybrała się na indywidualne pobieganie. Przebiegając, zrobiliśmy dla niej motywacyjną wrzawę wraz z oklaskami, a Magda (Choinka) krzyknęła: „Zapraszamy do Zabieganego Wołomina”. Pani odpowiedziała: „Jak trochę potrenuję, to przyjdę”. To chyba najczęstszy błąd w naszym myśleniu o rozpoczynaniu nowych rzeczy – mój również. Zaczynając, chcemy być już „na jakimś poziomie”. Trudno nam zaakceptować, że coś będzie dla nas mało komfortowe, że będzie trudne na początku. Oczekujemy efektów od razu. A jak brzmi stare przysłowie: „Nie od razu Kraków zbudowano”. Dlatego zachęcam, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu. Odważyć się zacząć biegać i powiedzieć: „sprawdzam”. Znam ludzi, którzy zmienili swoje życie na lepsze przez bieganie. Małe, systematyczne kroki prowadzą do celu. A że sport to samo zdrowie, to mam nadzieję, że nasze dzieci, wnuki i… prawnuki jeszcze nam za to podziękują.