Martę do biegania zaangażowała siostra. Tak skutecznie, że stała się jedną z trzech „Muszkieterek” biegającą po Wołominie i okolicy. Jednak początki swojej aktywności zawdzięcza własnym aspiracją. Kiedy kilka lat temu miała w pracy godzinną przerwę na lunch, wybierała spędzanie tego czasu aktywnie. Na początku była to siłownia potem joga a od siedmiu lat bieganie. Prywatnie to mama dwójki małych skarbów, artystka oraz mydlarka. Z racji artystycznej duszy, na Marty profilu w social mediach można podejrzeć piękne prace wykonane za pomocą quillingu.
Od kiedy biegasz?
Zaczynałam 7 lat temu, miałam długa przerwę bo aż 3 lata od biegania. Od mniej więcej
2 lat biegam regularnie.
Kiedy dołączyłaś do ekipy Zabiegany Wołomin?
Dołączyłam mniej więcej po pierwszej edycji biegu Andrzejkowego. Na początku nieśmiało obserwowałam wyczyny Zabieganych i tak mnie to zmotywowało że już nie umiem przestać biegać.
Co daje Ci bieganie?
Przede wszystkim oddech. Idę biegać żeby pooddychać, żeby wywietrzyć głowę i odpocząć.
Jakie są twoje biegowe marzenia?
Mniejsze marzenie to 10km w mniej niż godzinę a większe to maraton. Samo przebiegnięcie maratonu jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Trzymajcie kciuki.
Z jakich swoich biegowych osiągnięć jesteś najbardziej dumna?
Z każdego pierwszego razu, pierwsze 5 km i pierwsze10 km przebiegnięte bez zatrzymania i pierwszy dystans półmaratonu.
Co powiesz tym, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z bieganiem?
Zakładaj buty i w drogę! Każdy przebiegnięty metr to Twój sukces i ciesz się z niego!